sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 8

- Ty ruda zołzo! - krzyknęła oburzona Michaelle.
Na wpół śpiąca podniosłam głowę, aby zobaczyć co się dzieje. Z jękiem spowrotem opadłam na łóżko, kiedy moja twarz zetknęła się z poduszką współlokatorki.
- I co się wydzierasz, Withman? - warknęłam, odgarniając włosy z twarzy.
- Może powiesz, z łaski swojej, kiedy zamierzałaś nas poinformować, że zaprosiłaś Pottera na Bal? - zapytała, stając nade mną ze skrzyżowanymi rękami.
Dopiero wtedy dostrzegłam poważną Vivien, siedzącą na swoim łóżku. Przeniosłam wzrok na czarnowłosą, unosząc jedną brew do góry.
- No nie wiem - udałam, że się zastanawiam - Może kiedy się obudzę, wezmę orzeźwiającą kąpiel i wreszcie wrócę do stanu używalności? - zapytałam z ironią.
Michaelle puściła moją uwagę mimo uszu i przytuliła mnie niespodziewanie.
- Wiedziałam, że tak będzie! - pisknęła mi do ucha, podekscytowana - Od zawsze wiedzieliśmy, że go kochasz!
- Czekaj! Co? - odsunęłam przyjaciółkę od siebie.
- Wreszcie zrozumiałaś, że jest ci przeznaczony i zaprosiłaś go na Bal! - czarnowłosa aż klasnęła w dłonie z przejęcia.
W momencie, gdy sens tych słów do mnie dotarł, wybuchnęłam śmiechem. Ocierając pojedynczą łezkę, spojrzałam na Vivien. Ta intensywnie nad czym rozmyślała.
- A ja myślę - powiedziała po chwili - Że to jakaś część tego twojego genialnego planu zemsty. Mylę się?
Wzruszyłam ramionami.
- Lily... - zaczęła szatynka, delikatnym tonem.
- Przestań, Vi! - pokręciłam głową, lekko już zirytowana - Nie chce słuchać, że to zły pomysł. Ten pajac robił mi gorsze numery przez pięć lat. Czas na rewanż. Może wreszcie zrozumie, że nigdy nie będziemy razem i da mi spokój.
- A nie pomyślałaś, że tym zaproszeniem zrobiłaś mu tylko nadzieję? - zapytała zrezygnowana Hughes.
- Nadzieję na co? - prychnęłam - Że w końcu uda mu się dopiąć swego i mnie zdobyć? Bo o to mu właśnie chodzi.
Vivien wstała z łóżka ze skrzyżowanymi ramionami.
- Bo ty napewno wiesz najlepiej, co siedzi mu w głowie - warknęła cicho, wychodząc z dormitorium - Zrobisz, co zechcesz, Lily, ale nie licz na moje poparcie - dodała jeszcze na odchodnym i zamknęła drzwi.
Poczułam na skórze palący wzrok Michaelle. Patrzyła na mnie smutno.


* * *


Natrętny, zaskakująco drażniący głos szpiega wyrwał ją z zamyślenia. Przemierzał korytarz cicho pogwizdując i zbyt energicznie machając rękoma. Miała wrażenie, że owa wymuszona nonszalancja budzi więcej zainteresowania, niż wywołałby zwykły marsz w jej stronę. Całe szczęście, że Hogwart - a przynajmniej jego większość - trwa pogrążona we śnie. Niezdarny informator przyciągnął uwagę widniejącej na ogromnym obrazie, pomarszczonej, jednookiej wiedźmy, która do tej pory tańczyła przy beczce pełnej żabiego skrzeku, pokraczny taniec. Postać z malowidła wbiła spojrzenie jednego oka w niskiego Gryfona.
- To tylko ja, już jestem – Powiedział pulchny blondyn, uśmiechając się szeroko.
- Zauważyłam, matole – Odparła brunetka, drugi wyraz wymawiając o wiele ciszej, lecz nie na tyle cicho, by nie usłyszała tego postać z obrazu, której słownictwo dziewczyny spodobało się tak bardzo, że aż klasnęła w pomarszczone dłonie.
- Mam informacje! – Wyszeptał gorączkowo pulchny szpieg, wbijając pożądliwy wzrok w brunetkę.
- Oh, oczywiście, że masz matołku. Do prawdy, gdyby głupota mogła latać nie potrzebowałbyś miotły - Warknęła dziewczyna, żałując, że jej informatorem jest akurat ten człowiek. Nic dziwnego, bez wahania sprzedaje informacje na temat jednego ze swoich przyjaciół, absolutnie mu oddanych. Musi być bardzo głupi lub bardzo przebiegły. Po krótkiej analizie charakteru donosiciela stwierdziła, iż ten tu obecny jest bez wątpienia połączeniem obu żałosnych cech.
- Tym razem nie będziesz zadowolona – Zagdakał zdrajca.
- Mów.
- James Potter i Lily Evans idą razem na bal – Wyznał pulchny szpieg z lubością.


* * *


Impreza urodzinowa Syriusza Black'a gościła na językach mieszkanców Hogwartu tylko przez pierwsze dwa dni. Potem przeszła do historii, wyparta przez zbliżający się wielkimi krokami Bal Halloweenowy. Atmosfera w Zamku była aż nadto cukierkowa. Co rusz spotykało się rozchichotane dziewczyny, żywo rozprawiające o nadchodzącym wydarzeniu. Tylko mała grupa przedstawicielek płci pięknej nie podzielała tego entuzjazmu. Wśród nich były Gryfonki z siódmego roku: Lily, Michaelle i Vivien. Przyjaciółki wciąż bowiem pamiętały o sprzeczce, ale postanowiły nie wspominać o tym nieprzyjemnym incydencie. Szatynka oczywiście swego zdania nie zmieniła, ale znała rudowłosą istotę na tyle dobrze, aby wiedzieć, że ta zrobi wszystko po swojemu. Tak więc, gdy ktoś w towarzystwie dziewczyn rozpoczynał temat zabawy, te zaciskały zęby, ale nie komentowały tego ani słowem. Z dnia na dzień było to coraz trudniejsze, ale w dzień Balu podniecenie sięgło szczytu. Jedynym tego plusem było to, że uczniowie zaszyli się we własnych dormitoriach, aby się przygotować. Reakcje na zobaczenie swoich strojów były różne. Jedni wybuchali śmiechem, drudzy odmawiali wyjścia z pokoju. Jednak ciekawość przebiła wszystko, i gdy tylko wybiła godzina dwudziesta, wszyscy jak jeden mąż ruszyli do Wielkiej Sali, aby ocenić stroje innych uczniów.
Warto wspomnieć, że tego wieczoru Wielka Sala wyglądała obłędnie. Zniknęły cztery ogromne stoły, a na ich miejsca pojawiły się małe stoliczki w kształcie dyń, po brzegi obładowane najróżniejszym jedzeniem. Jedynym źródłem światła były latające w powietrzu świece. Pod przezroczystym sufitem złowrogo powiewały pajęcze sieci. Tego szczególnego dnia w roku duchy dumnie krążyły po Zamku, ciesząc się, że wreszcie to one mogą wyjść przed szereg.
Uczniowie podziwiali dekoracje z otwartymi buziami, ale ich uwagę odwrócił głośny huk. W tym samym momencie drzwi się otworzyły, a do środka wkroczyli James Potter i Lily Evans.


~~~~~~~~


Przepraszanie za nieobecność stało się już swoistym rytuałem podczad dodawania nowego rozdziału, tak więc dziś pominę tę część. Chcę tylko prosić o pozostawienie po sobie jakiegoś motywującego śladu i poinformować, że ten rozdział jest wspólnym owocem pracy mojej i Kath. Ciekawa jestem, czy wiecie, który fragment napisany został przez współautorkę :D Całuję, Untouched.


2 komentarze :

  1. Hmmm pierwszy? Nie mam pojęcia bo wszystko jest super dopasowane i spójne ale szkoda że tak krótko mam nadzieję że doczekam się kolejnego rozdziału bo jestem ciekawa planu Lily trzymam kciuki za wasz postęp w pracy trzymajcie się ciepło ����

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa mam ten zaszczyt że skomentowałam pierwsza jej!! Piszecie super na prawdę to jest inny blog od wszystkich które czytałam bardzo oryginalny

    OdpowiedzUsuń